Terapia lekami biologicznymi i biopodobnymi
Do końca czerwca 2017 roku Europejska Agencja Leków (EMA) zarejestrowała i dopuściła do obrotu w krajach UE 29 leków biologicznych biopodobnych, czyli odpowiedników oryginalnych leków biologicznych. Czy są one równie skuteczne i bezpieczne dla pacjentów? Kto będzie decydował o wyborze terapii?
Rozmowa z prof. dr. n. med. Sebastianem Gieblem, hematologiem, Kierownikiem Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii Centrum Onkologii – Instytutu im. Marii Skłodowskiej-Curie Oddział w Gliwicach.
W najbliższych latach wygasa ochrona patentowa wielu leków biologicznych referencyjnych. Na rynku pojawiają się tańsze leki biologiczne biopodobne. Czy dzięki temu leczenie stanie się bardziej dostępne dla pacjentów, na przykład w onkologii?
Farmakoterapia nowotworów jest jedną z najbardziej dynamicznie rozwijających się dziedzin medycyny, ale zarazem należy do najbardziej kosztochłonnych. Istotny udział w tych kosztach mają wysokie ceny leków biologicznych. Wyprodukowanie takiego preparatu, przeprowadzenie badań przedklinicznych i klinicznych poprzedzających wprowadzenie nowego leku na rynek oraz zarejestrowanie go związane jest ze znacznymi kosztami. Dlatego terapie celowane z wykorzystaniem tych leków są bardzo drogie i w znacznym stopniu obciążają budżety szpitali oraz płatnika. Pojawienie się leków biopodobnych na pewno stanowi dużą szansę na obniżenie kosztów leczenia.
Będziemy teraz mieli do czynienia ze zjawiskiem konkurencyjności na tym rynku, co nieuchronnie wiąże się z obniżeniem cen preparatów. W ostatnich latach obserwujemy to już w przypadku niektórych leków biopodobnych: ich ceny są nawet 5-10 razy niższe w porównaniu do pierwotnych cen oryginalnych leków biologicznych. Można się zatem spodziewać, że dzięki temu płatnik poczyni oszczędności, które przełożą się na większą dostępność tychże leków dla pacjentów. Jednocześnie NFZ będzie mógł objąć refundacją inne leki, które teraz ze względu na ograniczone możliwości refundacyjne nie są dostępne dla chorych. Nie ma więc wątpliwości, że wprowadzenie leków biologicznych biopodobnych pociągnie za sobą większą dostępność tych i innych form terapii dla chorych na nowotwory.
Czy lekarz będzie miał możliwość swobodnego wyboru najodpowiedniejszej terapii dla danego pacjenta spośród wszystkich terapii refundowanych?
Co do zasady, lekarz prowadzący terapię zawsze powinien mieć taką możliwość. Problem polega na tym, że czasami lekarz nie jest w stanie ocenić a priori, która terapia będzie dla konkretnego chorego najlepsza. To istotna kwestia w odniesieniu do leków biopodobnych. Przed wprowadzeniem na rynek są one poddawane bardzo precyzyjnym badaniom, w tym badaniom klinicznym, które mają na celu wykazanie ich porównywalności pod względem bezpieczeństwa i skuteczności z oryginalnymi lekami biologicznymi. W istocie leki biopodobne dopuszczone do obrotu takie warunki spełniają – w analizach dużych grup chorych nie różnią się pod tymi względami od leków referencyjnych. Jeśli porównamy efekty terapeutyczne np. w dwóch stuosobowych grupach pacjentów, z których jedna leczona jest produktem oryginalnym, a druga biopodobnym, efekty te będą w przybliżeniu jednakowe. Natomiast inaczej jest w odniesieniu do konkretnego, indywidualnego pacjenta, bowiem leki oryginalne i biopodobne nie są identyczne.
Może okazać się, że jeden lek (może to być zarówno preparat biopodobny, jak i lek oryginalny) w interakcji z układem biologicznym, jakim jest organizm konkretnego człowieka, okazuje się lepszy, skuteczniejszy od drugiego. Stwierdzamy to dopiero w trakcie terapii, gdy po jednej lub kilku infuzjach danego leku nabieramy przekonania, że u danego pacjenta działa on dobrze, czyli jest bezpieczny i wywołuje oczekiwany efekt terapeutyczny. Gdyby w takiej sytuacji musiało dojść do zamiany stosowanego leku oryginalnego na biopodobny, biopodobnego na oryginalny lub jednego biopodobnego na inny biopodobny, mogłoby to budzić niepokój. Nie jesteśmy bowiem w stanie wykluczyć, że zamiana taka wywoła efekty uboczne, które do tej pory nie występowały, bądź obniży skuteczność przeciwnowotworową terapii. Stąd eksperci Europejskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej (ESMO) podkreślają, że decyzja dotycząca ewentualnej zamiany leku biologicznego powinna należeć do lekarza, bowiem to na nim spoczywa obowiązek śledzenia przebiegu leczenia.
Czy decyzję o kontynuowaniu terapii lub ewentualnej zamianie leku będzie podejmował lekarz, czy szpital, który kieruje się rachunkiem ekonomicznym? Jak uniknąć sytuacji, w której mogłoby dojść do wybierania przez szpital tańszych odpowiedników leków biologicznych?
W praktyce leki są zamawiane przez szpitale w drodze przetargów, gdyż obowiązuje przy tym prawo o zamówieniach publicznych. Tradycyjnie w takich przetargach składa się zapotrzebowanie na konkretne leki w oparciu o ich nazwy międzynarodowe, a nie handlowe. Ponieważ leki biopodobne mają identyczną nazwę międzynarodową jak ich oryginalne odpowiedniki, istnieje niebezpieczeństwo, że przy tak sformułowanym zapotrzebowaniu przetargowym o wyniku przetargu będzie decydował wyłącznie lub przede wszystkim czynnik ekonomiczny. Mówiąc prościej: szpital kupi produkt najtańszy spośród wszystkich o tej samej nazwie międzynarodowej. Takiej sytuacji chcielibyśmy uniknąć.
Czy w praktyce pacjent będzie miał zapewnione leczenie tym produktem, który już okazał się skuteczny, choć jest droższy niż biopodobny substytut? Czy ważniejsza okaże się potrzeba kliniczna i dotychczasowe dobre efekty leczenia danym produktem, czy względy finansowe?
Jeśli u konkretnych pacjentów została już rozpoczęta terapia określonym produktem i lekarz opiekujący się pacjentem chce ją kontynuować, powinna istnieć taka możliwość. Najlepiej byłoby, gdyby władze szpitala to zapewniły w odniesieniu do wszystkich chorych już leczonych w danym szpitalu konkretnym lekiem oryginalnym czy biopodobnym. Przy dokonywaniu zakupów powinna być zastrzeżona pewna pula tych leków, które umożliwią kontynuowanie terapii. Z całą pewnością problem ten wymaga omówienia i uregulowania przez decydentów, lekarzy i farmaceutów na poziomie szpitala. Lekarz powinien mieć nie tylko możliwość, ale i prawo do kontynuowania terapii u danego pacjenta tym samym produktem biologicznym.
Czy decyzja dotycząca zamiany stosowanego leku na inny powinna być uzgodniona z pacjentem i poparta jego zgodą? Czy pacjent jest informowany o możliwych konsekwencjach takiej zamiany, np. o niebezpieczeństwie pojawienia się efektów ubocznych i czy ma prawo do odmowy w takiej sytuacji?
Europejskie Towarzystwo Onkologii Klinicznej (ESMO) przewidziało takie sytuacje i bardzo jasno formułuje swoje stanowisko w postaci konkretnych wytycznych. Stwierdzają one, że w każdej sytuacji zmiany sposobu leczenia, w tym zamiany leku (z oryginalnego na biopodobny, z biopodobnego na oryginalny lub inny biopodobny) lekarz powinien przedstawić pacjentowi wszystkie możliwe konsekwencje tego kroku. Natomiast świadomy tego pacjent ma prawo podjąć decyzję – zgodzić się lub nie wyrazić zgody na taką zmianę. O decyzji tej musi wiedzieć nie tylko lekarz, ale także farmaceuta oraz pielęgniarka, która bezpośrednio zajmuje się podawaniem leku.
Sytuację komplikuje fakt, że nawet lekarze nie dysponują jeszcze wystarczającą wiedzą, jakie ryzyko wiąże się z zamianą jednego leku biologicznego na inny jego substytut w przypadku bardzo złożonych cząsteczek białkowych, które wchodzą w skład oryginalnych leków biologicznych i ich biopodobnych odpowiedników. Takie zmiany w terapii możliwe są od niedawna i nie zebrano jeszcze wystarczających doświadczeń klinicznych, które pozwalałyby ocenić, czy i jak duże ryzyko istnieje. Dodajmy, że jest to problem nie tylko medyczny, ale także prawny, ponieważ w UE problemy z tym związane nie należą do kompetencji EMA, lecz do rządów krajów członkowskich. Niektóre z nich wprowadziły już prawne uregulowania, ale w większości, w tym także w Polsce, nadal istnieje pole do różnych interpretacji.
Jeśli będzie dochodziło do zastępowania jednego leku innym, zawierającym tę samą substancję czynną, to czy będzie można stwierdzić, skutkiem działania którego preparatu są uzyskane efekty terapeutyczne oraz ewentualne działania niepożądane?
Rzeczywiście możliwość (lub czasem konieczność) zamiany jednego leku biologicznego na inny będzie poważnym wyzwaniem. Nie będzie można stwierdzić, czy pojawiające się po pewnym czasie efekty uboczne są skutkiem terapii pierwszym czy drugim produktem. Taki związek przyczynowo-skutkowy nie będzie wtedy możliwy do ustalenia. Niektórzy twierdzą jednak, że ryzyko związane z zamianą leków może być porównywalne z ryzykiem istniejącym wtedy, gdy pacjent jest przewlekle leczony jednym produktem biologicznym. Wynika to stąd, że złożona struktura i skład leku biologicznego oraz specyfika procesu jego produkcji nie są w stanie zapewnić stuprocentowej powtarzalności składu leku. Kolejne serie konkretnego leku biologicznego lub biopodobnego wytworzonego na drodze procesów biotechnologicznych przez linie żywych komórek z natury rzeczy różnią się między sobą. Można zatem przyjąć, że pacjent leczony przez kilka lat jednym produktem i tak otrzymał już więcej niż jedną wersję tego produktu.
Podsumowując: nie sądzę, żeby ryzyko związane z zamianą jednego leku biologicznego na inny, biopodobny odpowiednik było duże. Być może nie ma go w ogóle, ale dziś jeszcze tego nie wiemy, bo mamy zbyt mało doświadczeń klinicznych w tej dziedzinie. Natomiast na pewno należy stworzyć warunki pozwalające lekarzowi na kontynuowanie u pacjenta terapii tym samym produktem biologicznym, który już w przypadku danego chorego okazał się skuteczny i bezpieczny.
Rozmawiała Marta Maruszczak